Ubieram Elkę Wasiluk z me2u.pl

Znacie Elkę Wasiluk prowadzącą blog me2u.pl? My znamy się już od ponad roku. Spotkaliśmy się tylko kilkakrotnie, ale każde z tych spotkań obfitowało w pomysły i masę śmiechu. Od dłuższego czasu chciałem razem z nią zrealizować jakiś projekt.

Pierwotnie myśleliśmy o akcji podobnej do tej, którą zrobiłem wiosną z Joanką-Z , chcieliśmy ubrać siebie nawzajem. Kiedy omawialiśmy już konkretne projekty dotarło do nas, że ja nie potrzebuję nowych ubrań a Elka nie znosi szyć rzeczy tylko po to, żeby zrobić im zdjęcia.

Zatem zmieniliśmy kierunek i zaplanowaliśmy posty–rozmowy, w których chcieliśmy poruszyć temat wartości naszej pracy. Tymczasem podczas zlotu blogerów okazało się, że jest to kwestia trapiąca całą społeczność, dlatego wymyśliliśmy wspólnie akcję #wartośćszycia.

Do trzech razy sztuka. Zainspirowani przez innych, szyjących twórców internetowych, po zlocie zaczęliśmy obydwoje rozwijać instastories. Wtedy wpadł nam do głów kolejny pomysł – seria filmów, w których opowiemy o kulisach naszej pracy i zabierzemy się za burzenie stereotypowego wizerunku krawcowej. Jak niektórym wiadomo Elka jest laureatką konkursu Złote Nożyce i dzierży Tytuł Krawcowej roku 2017. Moim zdaniem swoją postacią i działaniami skutecznie już zmienia ten wizerunek. A co do filmów, tym razem w drogę wszedł nam brak czasu i odległość. Dzieli nas 300 km i obydwoje mamy dosyć zapełnione grafiki.

Tymczasem równolegle do naszych pomysłów, przygotowywałem się do realizacji serii tutoriali dla firmy Dousa i poszukiwałem muzy. No i masz! Jednak czasem do czterech razy sztuka. A tak naprawdę myślę, że sztuką jest próbować do skutku. Bardzo szybko wpadliśmy na pomysł jak skrzyżować siły w tym zleceniu. Ja zaprojektuję dwie torby i dwa ubrania pod kątem tutoriali, ale stylistycznie dopasuję je do Elki. Ona z kolei uzupełni stylizacje swoimi dziełami i wystąpi w roli modelki. Tak doszło wreszcie do energetyzującej i bardzo owocnej współpracy. Efekty możecie zobaczyć w poprzednim poście.

Dziś chcę Wam szerzej zaprezentować sukienkę, która moim zdaniem najbardziej z tych czterech rzeczy pasuje do Eli.

Przystępując do projektu wiedziałem, że sukienka musi być, jak zawsze w przypadku tutorialu, na tyle prosta, aby instrukcja szycia zmieściła się w dwudziestominutowym filmie a jednocześnie na tyle ciekawa, aby odbiorczynie chciały ją uszyć. Dodatkowo konieczny był efekt WOW, aby zdjęcia mojej muzy nie utonęły w zatłoczonych odmętach social mediów. Chciałem, żeby świat ją zobaczył i dowiedział się o akcji. Jest to coś trudnego do zaplanowania w projekcie, ponieważ „efekt WOW” to często połączenie formy, koloru, detalu no i świetnej fotografii. Postanowiłem, jak zawsze, zaufać Twórczej Sile wierząc, że w odpowiednim momencie popłynie strumieniem i uda mi się dobrać wszystkie elementy jak należy.

Każdy kto zna Elkę ten wie, że jest wyrazistą postacią, pełną pozytywnej energii i zapału. W dodatku Ela bezsprzecznie ma swój styl i jest go w pełni świadoma. Podczas naszej rozmowy, poprzedzającej projektowanie, określiła siebie jako osobę bardzo praktyczną, która lubi mieszać elegancję z wygodnym, miejskim, nawet nieco sportowym stylem oraz dobrze się czuje w zdecydowanych kolorach. Z jednej strony praca z taką klientką to przyjemność, ponieważ wie ona dokładnie czego chce. Z drugiej strony to wyzwanie dla twórcy, ponieważ zostaje mało przestrzeni na eksperymenty i wkomponowanie czegoś od siebie. Jako projektant mam w sobie na tyle pokory, żeby wiedzieć iż to klient jest na pierwszym planie, a moje wizje mają mu służyć i wzmacniać jego osobowość. Całe szczęście styl Elki i mój w wielu miejscach się zazębiają, dlatego mam wrażenie, że rozumieliśmy się prawie bez słów.

Pewnego wieczoru Ela wpadła do mojej pracowni jak huragan na 15 minut, w pogoni między spotkaniami. Szybciutko przejrzeliśmy zawartość regałów i wybraliśmy kilka pasujących do niej materiałów. Kiedy na koniec przyłożyła do twarzy mięsisty, lśniący, bawełniany welur w kolorze głębokiego indygo, obydwóm nam zaświeciły się oczy. TO BYŁO TO! Moment, kiedy rzeczywistość w ułamku sekundy przeskakuje jak igła na płycie gramofonowej, czujesz drgnięcie i nagle wiesz, że igła wskoczyła we właściwy rowek. Konsystencja i kolor materiału same podyktowały nam formę sukienki: ołówkowa, długi rękaw i kaptur! Super prosta, ale wiedziałem, że nic lepszego już nie wymyślę. To, co zobaczyłem w głowie, było dla Eli doskonałe. Tym bardziej, że Elka zaczęła nawijać nakręcona opisując dokładnie to samo, co wyłoniło się w mojej wizji. KLIK!nęło nam.

Prototyp uszyłem z jakiegoś weluru sprzed miliona lat (w końcu doczekał się akcji). Podczas przymiarek poprawiłem umiejscowienie zaszewek, kształt linii bioder idealnie dopasowałem do sylwetki mojej muzy, wybraliśmy długość rękawów i optymalną długość sukienki.

– Ty Jasiek, wiesz co by było ekstra? Jakbym ten kaptur mogła sobie naciągnąć jak szal na ramiona!

Zaproponowała Ela. Super pomysł, jednak czułem, że przy tej konsystencji materiału może się to nie udać. Ale sprawdzić trzeba. Ostatecznie nie stworzyłem tak obszernego kaptura, jednak dzięki tej uwadze przekształciłem go ze zwykłego w szalowy, który wygląda znacznie bardziej szykownie. Podkręciło to efekt zderzenia elegancji granatowego weluru i ołówkowej formy ze sportowym charakterem kaptura.

Wisienką na czubku tortu jest pęknięcie z tyłu na dole. To taka oczywista sprawa, ale przy odpowiedniej długości i zwężeniu dołu, z właściwym wykończeniem, zwykły rozporek staje się najbardziej seksownym elementem sukienki. Pierwotnie miało go nie być. W końcu to elastyczna dzianina i nie chciałem komplikować instrukcji szycia, zmienialiśmy zdanie kilkakrotnie i w końcu się pogubiliśmy w wersjach.

Tuż przed krojeniem weluru dostałem sms’a od Eli „tylko nie zapomnij o rozpierdaku”. Okazało się, że aby zmieścić formy na welurze, ułożone w odpowiednim kierunku, muszę rozciąć tył na pół. Nie tylko Elka ale też ta Twórcza Siła, której wcześniej postanowiłem zaufać, czuwały nad tym, abym nie poszedł na łatwiznę. Stało się oczywistym, że cięcie uzasadnię podczas nagrywania instrukcji szycia, tym właśnie pęknięciem na dole sukienki. Oczywistością było również ręczne podszycie krawędzi dołu i rękawów szwem krytym. Voila! Prosta a dzięki kapturowi niebanalna, elegancka i seksowna sukienka dla Krawcowej Roku 2017 gotowa. Wspólne dzieło projektanta i jego klientki.

Do sesji zdjęciowej Ela zgodnie z naszym planem krzyżowania szycia, stworzyła prościutką kopertówkę z korka wodoodpornego, wspaniały akcent podkręcający całą stylizację. Więcej o torebce i naszej współpracy z perspektywy Eli przeczytacie w najnowszym poście na jej blogu me2u.pl.

Zdjęcia z powyższej sesji są retuszowane i mają charakter à la edytorial w magazynie o modzie – takie mieliśmy założenia:

  • Zdjęcia Natalia Mrowiec 
  • Makijaż jest Oli Smagacz
  • Produkcja sesji Kama Słoninka 

Natomiast poniżej zamieszczam ujęcia z alternatywnej sesji zdjęciowej, w której Ela pozowała Renacie Kucko. Każdy fotograf ma swój styl i swoją wizję. Renata i Ela współpracują od dawna i tworzą zgrany zespół. Moim zdaniem to czuć na tych zdjęciach. Mają w sobie wrażliwą, intymną atmosferę i to mi się bardzo podoba. A Elka i kiecka moim zdaniem dają radę w każdym wydaniu!

Najbardziej cieszę się z tego, że Eli sukienka tak się spodobała, że postanowiła ubrać się w nią do wigilijnej kolacji. Czyż nie jest to idealny model na taką okazję?

ROZWIĄZANIE KONKURSU


A na koniec rozwiązanie konkursu z poprzedniego posta o różowej, zamszowej torbie. Poprosiłem Was o udostępnienie zdjęcia torby na Instagramie lub facebooku, oznaczenie mnie, Elki i Dousy oraz o przyznanie się jaka jest najbardziej nietypowa rzecz jaką nosicie w swojej torebce. Zadanie było na tyle skomplikowane, że większość osób coś pokręciło, jednak przeczytałem wszystko co mogłem. Dwie odpowiedzi mnie kompletnie zaskoczyły i rozbawiły do łez …

Czy spodziewalibyście się w damskiej torebce SMARU DO ŁOŻYSK? Ale to nie koniec, bo są i takie agentki, które noszą w niej szpilki do tanga i … SEKATOR. Wolę nie wiedzieć do czego ten zestaw może być używany ;P. Autorki tych opisów są koleżankami, ta od smaru do łożysk nie lubi różowego koloru ale jest gotowa sama uszyć sobie torebkę, dlatego torba poleci najpierw do niej, a po przestudiowaniu powędruje do właścicielki szpilek i sekatora :) To był ciekawy konkurs.

To ostatni post w tym roku, zatem życzę Wam udanych Świąt w rodzinnym gronie i dobrego startu w nowy rok!